wtorek, 2 kwietnia 2019

Trójmorski Wierch- Jodłów- Międzygórze



 Witajcie w drugiej już  części opowieści o naszych małych i dużych podróżach. Chyba nie myśleliście że poprzedni wpis będzie jedynym i ostatnim ? nawet jak tak pomyśleliście to już lecę by was powiadomić że jest zupełnie odwrotnie 
Tym razem pognaliśmy w stronę miejsca jedynego  na skalę Europy dlaczego tak ?  Ponieważ jest jednym z sześciu i jedynym w Polsce miejscem gdzie zbiegają się zlewnie trzech mórz ( Morza Bałtyckiego, Morza Czarnego i Morza  Północnego)  Jak to możliwe ?  Po prostu jak najbardziej tak. 
Aby udać się w stronę Trójmorskiego Wierchu trzeba udać się do miejscowości Jodłów  jeszcze bardziej na południe. Z tego miejsca czerwonym szlakiem zacząć można wędrówkę ku wierzchołkowi z którego roztaczają się tak piękne widoki i.....śnieg. Tak tak śnieg nie powinien być niczym nowym. Przy takiej wędrówce trzeba pamiętać że tu i ówdzie zima zatrzymała się na jeszcze jedną kawę i ciasteczka, szczególnie spodobało jej się w wyższych partiach gór które tak uwielbiamy. Na osłodę trochę zdjęć 


Wędrówka na szczyt trwa parę godzin więc warto się wyposażyć w ciepłe ubrania i trochę prowiantu ponieważ na górze niestety zabrakło schroniska. Wytrawnych piechurów nie powinno to zrazić bo każdy wie jak znakomicie smakuje herbatka lub inne pyszności w takich okolicznościach. 
Do wchodzenia polecam szlak czerwony należy on do bardziej konkretnych oczywiście wedle upodobania. Jeżeli ktoś woli opcję wiecznego włóczykija polecam szlak żółty którym wracamy do punktu wyjścia od tyłu miejscowości. Jest to też opcja dla wytrwałych. Po parogodzinnym marszu można czuć się zmęczonym. I teraz też będą zdjęcia.



Po męczącej ale za to owocującej w różne przemyślenia, spotkania i rozmowy z ludźmi wracamy do Międzygórza które nieco senną atmosferą wita nas ponownie i zaprasza do restauracji niedaleko wodospadów Wilczki w której też rozkoszowaliśmy  się smakami potraw. :)  

Pozdrawiamy 




czwartek, 28 marca 2019

Międzygórze znane i nieznane.....





    Witajcie moi drodzy czytelnicy po prawie półrocznej przerwie, trochę się  stęskniłem nie pisząc do Was i  trochę zapomniałem jak to jest na nowo odczuwać to co odczuwałem podczas podróży choć podróż to niedaleka. 
Tym razem ponownie wygnało nas do województwa Dolnośląskiego które od strony Złotego Stoku  przywitało widokiem wapienników które kiedyś pracowały na bieżąco i bez wytchnienia. Nie można było ich nie zobaczyć z bliska więc ruszyliśmy zobaczyć pozostałość z minionych wieków. Z góry można napawać się widokiem lecz chłód  i ciekawość nie pozwalały  byśmy dłużej tkwili w jednym miejscu.  Warto więc ruszyć dalej na podbój przygody i budzącej się do życia przyrody.  Nasz wzrok kierował się ku miejscowości Gorzanów w której znajduje się.... sami zobaczcie a najlepiej na własne oczy 
Zawsze powtarzam że warto czasem zabłądzić by zobaczyć coś ciekawego. Ale nie zrozumcie mnie źle nasza wyprawa w to własnie miejsce była ściśle zaplanowana i zamierzona. Dodam że w tym dniu byliśmy jedynymi zwiedzającymi  :)

Po zwiedzeniu komnat (a jest ich 178) i paru innych miejsc spacerkiem powędrowaliśmy w stronę auta które w słońcu już w pełni czekało na nas :) 
Jako dzielny towarzysz podróży samochód sprawował się dzielnie mimo  nieznanych dróg  w których brakowało tu i ówdzie asfaltu. Ale mimo to dziurska mu nie straszne i pognaliśmy w stronę Międzygórza które przywitało nas gorącym słońcem i lekkim burczeniem w brzuchu. No cóż.... nic innego nie można było zrobić jak posilić się posiadanymi zapasami które wypełniały swym zapachem całą kabinę :) 
Po wchłonięciu atmosfery prawie że alpejskiej wioski i herbaty z drugim śniadaniem  ruszyliśmy szlakiem na Igliczną z której rozpościera się bajeczny widoczek na masyw śnieżnika.  Aż zapera dech !!! trzeba tam być ! 



Czerwonym szlakiem bo tak nam podpowiedziała intuicja podreptaliśmy do sanktuarium matki Boskiej Śnieżnej gdzie zaczęła się właściwie pewna historia której jestem częścią....


  Jako że człowiek wypuszczony z domu po zimowej stagnacji jest jak rozwścieczona łasica (chce więcej i  więcej zobaczyć) idzie dalej ku przygodzie. 
Wracając po kontemplacji w kościółku czas był wyruszyć z powrotem do kolejnej atrakcji Międzygórza jaką jest nie wilk a Wilczki. Wodospad nad którym  Marianna Orańska bardzo często przebywała ze swym ukochanym i postanowiła wybudować nad nim mostek który do dziś jest bardzo często odwiedzany przez licznych turystów i obieżyświatów.  


Należy dodać na zakończenie że Międzygórze to nie tylko wodospady, zabytki, Masyw Śnieżnika, urokliwe górskie miejscowości a przede wszystkim ludzie na szlaku którzy potrafią być życzliwi :).  Jedną z ciekawostek może być fakt iż w miejscowości Międzygórze  kręcono parę produkcji które utkwiły mi w pamięci.  Jedną z Nich jest  "Przyjaciel Wesołego diabła "  i   "Pokot" które ukazują kotlinę Kłodzką jako postać drugoplanową. Maszerując w stronę międzygórza można było dostrzec coś w lesie...i tu pomogło posiadanie aparatu :P ;) (postać między drzewami) widzicie ? 



Czy wesoły diabełek wciąż  drepta po lesie ze swoim zagiętym widelczykiem ?  


Co warto przeczytać...

Zlatokopecký skanzen obok miasta Zlaté Hory

 Skansen „Zlatorudné mlýny“ (Czechy, blisko granicy z Polską) położony jet między miejscowościami Zlaté Hory i Ondřejovice. Przy nim znajduj...