niedziela, 24 czerwca 2018

Podróże małe i duże - Poronin, okolice i souveniry cz. 2

Witam ponownie w kolejnej części opowieści o naszych podróżach. Dzisiaj przeczytać będzie można o .... no właśnie sami przeczytajcie o czym.
Wiadomo że w podróżowaniu liczy się to żeby znaleźć też czas aby troszkę od tego podróżowania odpocząć. Znaleźliśmy go i My. Podczas luźniejszego dnia  na Podhalu poszukać też warto urokliwych polan i miejsc w których turyści to rzadkość i można powiedzieć pewnego rodzaju dziwactwo. Miejsca takie mogą zaoferować nam coś więcej. Po pierwsze prawdziwość, po drugie możliwość obcowania z miejscowymi, po trzecie zaznanie spokoju, po czwarte poznanie fauny i flory która może być adekwatna do miejsca z którego akurat przyjechaliśmy. W zależności oczywiście kto czego szuka podczas podróży. My szukaliśmy ciszy i spokoju który znaleźliśmy bez najmniejszego trudu.  






Okolica tzw. "99 zakrętów" w okolicach Jeziora  Czorsztyn nad którym dumnie góruje zamek



Po takich widokach  dają człowiekowi natchnienie najwyższy czas na pamiątki ponieważ w planie na następny dzień było wejście, dlatego warto maksymalnie wykorzystać każdą chwilę na zobaczenie tak pięknych okolic. 
No i otwieramy puszkę pandory z souvenirami,a  co kupuje przeciętny Kowalski ?
Aby nie dać się nabrać trzeba patrzyć uważnie... Magnesiki, chusty, "ciupagi" itd. miejscowy sprzedawca z Krupówek powiedział że na miejsce polskich pchają się chińskie podróbki.A także Opolska porcelana??? Częstą pamiątką kupowaną jest kapelusz który jest bardzo szczególny w ubiorze Górali Podhalańskich. 
Historia mówi że kapelusz był widywany już dawniej na południu Europy. Jest on niczym honor dla ludzi Podhala a "kostki" i piórko mają ogromne znaczenie jak i cały strój. Różne przekazy różnie podają lecz prawdę znają jedynie miejscowi.


Kostki czyli muszelki kojarzą nam się z morzem, piórko u kapelusza świadczyło i świadczy czy jest się kawalerem czy też nie. Jest tu też ukryte drugie dno. Oznacza to że owe pióro trzeba było zdobyć i wyrwać orłowi który sam w sobie jest symbolem wolności. Jednym słowem trzeba było wykazać się męstwem. Symbol któremu należy się szacunek. Ilość muszelek wskazywała na to ile razy odwiedzone zostało południe a poza tym były niczym złoto i pokazywały bogactwo właściciela owego nakrycia głowy. 
Po mentalnie - historyczno- krajoznawczej  podróży po Podhalu znów wracamy by odpocząć. Jednak zanim cokolwiek przedtem...czas cosik przekąsić a po dniu pełnym emocji, podróży, widoków i spotkań z miejscowymi najlepiej smakuje danie miejscowej kuchni.... Chyba nie trzeba przedstawiać Kwaśnicy?


Świetna na regenerację sił, konkretna zupa w słusznej porcji dla prawdziwego mężczyzny. 
 Teraz można odpoczywać :) Pozdrawiamy 




  




poniedziałek, 18 czerwca 2018

Podróże małe i duże - Poronin i okolice cz.1

   
   Witajcie! dzisiejszy wpis jak i następne wpisy owocować będą w tematykę iście górską, góralską i wszelaką związaną z naszymi pięknymi Tatrami które mieliśmy zaszczyt odwiedzić po raz kolejny. Niezliczone ilości szczytów do zdobycia, urokliwe polany i doliny które wiosną, latem, jesienią i zimą przyciągają rzesze turystów a poza tym cieszą oko i duszę. Miejscowy folklor, muzyka i oczywiście kuchnia której nie sposób ominąć. To wszystko trzeba zobaczyć i poczuć całym sobą by poczuć ducha gór.
Nasza opowieść się zacyna tam gdzie "Giencyno Koncina". Tak własnie z tego miejsca Giencyno Koncina  nasze kroki zmierzały ku Gubałówce i dalej i dalej...
Pensjonat w którym nocowaliśmy aż 8 nocy( jak dla nas mało :P ) prowadziła i prowadzi przemiła  Pani Beata która dokładała starań by pobyt u podnóża gór był czymś wyjątkowym. O tym jednak na koniec. 
Zanim jednak o tym napiszę krótka relacja z naszych wędrówek po Podhalu. Nasz potok wędrówek zaczął się od Gubałówki która jest znana wszędzie w okolicy i dla każdego kto wędruje po górach, jest ona znana podobnie jak Kasprowy Wierch czy Giewont. Niektórzy mówią żartobliwie że Gubałówka jest przedłużeniem słynnych Krupówek na których można znaleźć wszystko. Sam szczyt ma wysokość 1126 m n.p.m. Na górę prowadzi parę szlaków lecz my wybraliśmy się mniej uczęszczanym szlakiem żółtym który skrzętnie schował się gdzieś za chatką jeszcze w Poroninie  by doprowadzić nas do szlaku czarnego który najwidoczniej chce piąć się ku górze i zaprowadzić do samiućkiego Zakopanego.  Z resztą sami zobaczcie.....








Pewien napotkany w dolinie Chochołowskiej góral powiedział....jak jest duszno i nad górami są kłęby chmur lepiej nie wychodzić bo bedzie padać.  Nie mylił się.....

Pozdrawiamy czytelników i wszystkich napotkanych na podróżniczym szlaku 




sobota, 2 czerwca 2018

Podróże małe i duże......mają swoje Logo



Witam Was bardzo serdecznie:) dzisiaj krótko i na temat. Otóż chciałbym Wam uroczyście ogłosić iż blog którego prowadzę już prawie 9 lat zyskuje swój znak rozpoznawczy. Wczoraj logo istniało jedynie w naszych umysłach dzisiaj jest autentycznym znakiem po którym będzie można Nas rozpoznać. 
Kochamy podróże, kochamy fotografię, smaki i zapachy spotkane podczas podróży a i wszystko co z tą podróżą się wiąże(także napotkanych ludzi, dzięki którym napotkany w podróży świat jest przyjazny). Czasem może to być brak klimatyzacji w aucie czy "złapana guma", podróż autostopem czy deszcz w połowie szlaku na upatrzony szczyt. To wszystko daje wspomnienia które potrafią napędzić do tego że podróż staje się ciągłym rytmem naszego życia i  sposobem na nie. Jednocześnie ze związanymi z tym emocjami powoduje że chcemy więcej :) 

Pozdrawiamy

piątek, 1 czerwca 2018

Podróże małe i duże - Opole, Niemodlin, Łambinowice, Lipno


Witam bardzo serdecznie swoich stałych czytelników i wszystkich tych którzy przybyli tu by coś poczytać i o czymś być może się dowiedzieć.
W dzisiejszym artykule przeczytać będzie można jak sama nazwa wskazuje o takich miejscach jak Opole, Niemodlin,  Łambinowice czy Lipno. Dla nas wszystkich mieszkających w województwie Opolskim te wszystkie wyżej wymienione miejscowości mogą wydawać się bliskie i bardziej lub mniej znane. Sęk w tym że po tym co przeczytacie na pewno staną się one Wam bardziej bliskie, więc w drogę...

Wyruszamy spod urzędu miasta w Nysie wraz z PTTK Tryton celem naszej wycieczki są Łambinowice. Aby tam dojechać mijamy trzy wioski których powstanie datuje się na XIII wiek. Rusocin, Piątkowice, Jasienica Dolna, Budzieszowice (ta ostatnia trochę później). W jednej z nich, a konkretnie w Rusocinie znajduje się pomnik św. Jana Nepomucena, co daje nam do myślenia że ta wioska ta jak wiele innych podlegała pod panowanie Królestwa Czeskiego. Trzeba też dodać że niemalże w każdej wiosce znajdują się przydrożne kapliczki...dlaczego? Otóż z tego względu że aby zapracowany w polu rolnik nie musiał gnać na złamanie karku do kościoła i mógł się pomodlić w przydrożnej kapliczce a rolnictwo nie było przecież zmechanizowane jak dzisiaj. 
W końcu docieramy do celu. Naszym oczom ukazuje się stary cmentarz jeniecki. Na najstarszej jego części jest pochowanych 52 jeńców francuskich z lat 1870-71. Obok znajdują się mogiły żołnierzy niemieckich, a za nimi groby osób cywilnych.
Pozostałą część cmentarza zajmują groby z czasów I 
Wojny Światowej, gdzie pochowoano 3571 Rosjan, 2602 Rumunów, 344 Włochów, 286 Serbów, 83 Brytyjczyków, 80 Francuzów, 2 Belgów i 1 Greka.
W czasie II Wojny Światowej chowano tutaj żołnierzy państw zachodnich, szacuje się, że spoczywa tu około 500-1000 żołnierzy.

Jeńców radzieckich chowano w masowych, bezimiennych mogiłach, gdzie spoczywa około 40 tys. jeńców radzieckich (w tym również Polaków wcielonych do Armii Czerwonej).






Dla porównania dodam że to tak jakby zgromadzić wszystkich mieszkańców Nysy w jednym miejscu....
Bolesny rozdział Polskiej historii który miał swoje miejsce także i tu w Lamsdorf w Stalagu 344. Podczas obu wojen został wykorzystany do tego aby więzieni tu byli jeńcy rosyjscy, angielscy, niemieccy itd. Ci pierwsi mieli najgorzej ponieważ odcięto ich od jakiejkolwiek pomocy humanitarnej. Sam obóz powstał już w XIX wieku a jego pozostałości możemy oglądać ku przestrodze..... 


Musimy zapamiętać że tą lekcje historii musimy dokładnie odrobić by to co działo się tu i w Nazistowskim Obozie Koncentracyjnym w Oświęcimiu nigdy się nie powtórzyło. 

Opuszczamy Łambinowice i jedziemy dalej do położonego niedaleko małego miasteczka które słynie z karpia i zamku należącego do rodu Praschmów. Moi drodzy Państwo rzecz jasna że mowa tu o zamku w Niemodlinie. Samo miasteczko znane jest ze swojego dość nietypowego rynku (wrzecionowatego). Pierwsza wzmianka o Niemodlinie pojawiła się w 1224 r,lecz jako osada targowa istniał już w X wieku. Teraz odrobina zdjęć.................






Dalej nasz wzrok zwraca się ku miastu Opole. Czy to miasto trzeba przedstawiać? Festiwal Polskiej Piosenki, Rynek z pięknymi kamieniczkami, most groszowy(zielony mostek, słoniowy, Fenigowy, mostek zakochanych) naleśnikarnia nieopodal  której również nie trzeba przedstawiać, jak i wiele wiele innych. Kościoły a także  perełki architektoniczne które przyciągają wzrok. Z drugiej strony natomiast sama historia miasta...jest bardzo długa dlatego zostawię zaciekawionym do odkopania sobie informacji  :)









Z betonowego lasu czas wyrwać się do prawdziwego lasu pełnego zieleni. Dlatego kierujemy się niedaleko za Opole w stronę miejscowości w której znajduje się zabytkowy  odkryty basen olimpijski  oraz ogród dendrologiczny który dosłownie przysypuje kwiatami i omamia zapachami zapraszając nas i Was niemalże tajemniczym wejściem





Wraz z grupą pttk Tryton i www.swiat-gor.pl poznawaliśmy Opolszczyznę od kuchni My www.globtroters.blogspot.com .  Wycieczkę oprowadzali z pasją i pełnym zaangażowaniem oraz artylerią ciekawostek Ewelinka, Grześ, Tomek :) 



Co warto przeczytać...

Zlatokopecký skanzen obok miasta Zlaté Hory

 Skansen „Zlatorudné mlýny“ (Czechy, blisko granicy z Polską) położony jet między miejscowościami Zlaté Hory i Ondřejovice. Przy nim znajduj...