niedziela, 16 września 2018

Podróże małe i duże - Czarna Góra, Śnieżnik, Jaskinia Niedźwiedzia


Witajcie! w drugiej już odsłonie opowieści o naszych podróżach. W dzisiejszej części  a z resztą.....sami przeczytajcie
Nasz nocleg, dawny budynek poczty polskiej nazwany jakże wdzięczną nazwą "Kot Pocztowy"( link "kot pocztowy" ) stał się też naszą bazą wypadową do tego by buszować po okolicy. Budynek z zewnątrz faktycznie emanuje pocztową aurą lecz po wejściu do środka i na taras czuć klimat miejscowości uzdrowiskowej. Cisza, spokój i klimatyczne pomieszczenia dają wypocząć.
Spore śniadanie z nieodłączną kawą czarną jak asfalt i słodką jak miód i w drogę do miejscowości Sienna w której jesteśmy już nie pierwszy raz. Ruszamy w stronę Czarnej Góry (1205 m np.m) czerwonym szlakiem, podczas wędrówki mijamy wielu ludzi a szlaki jak na tą porę roku dosyć zaludnione ludźmi którzy tak samo jak My zarażają pozytywną energią. Docieramy do Czarnej Góry stamtąd już 2,5 h  marszowym krokiem do Śnieżnika który jest naszym następnym celem.


Podczas marszu można poczuć niesamowitą ciszę i bliskość czegoś co w górach uwielbiam. Maszerujemy dalej....ku naszemu zdziwieniu napotykamy dwoje ludzi siedzących na skałkach z których rozpościerał się cudowny widok(na Stronie Śląskie). Aż szkoda było by się nie zatrzymać. 


Chwila na odpoczynek, zdjęcie, pogawędkę i ruszamy dalej w stronę schroniska. Schroniska którego gospodarzem był Zbigniew Adam Fastnacht( działacz PTTK, przewodnik, krajoznawca).Schronisko nosi tez Jego imię.
 Po dotarciu do schroniska warto było by cosik przekąsić i ruszyć dalej.


Trzeba dodać że szlakiem tym przechadzał się Jan Paweł II, stąd szlak ten nosi nazwę Szlaku Papieskiego.

 Następną Ciekawostką może być to że inicjatorką budowy schroniska była Marianna Orańska(Właścicielka posiadłości na ziemi Kłodzkiej)


Stąd od szczytu dzieli nas jedyne 0,5 godziny. Ciekawość rosła z każdym metrem udeptanej ścieżki a widoki podpowiadały że będzie pięknie ponieważ pogoda i nastroje dopisywały :) Polak nie głodny już nie jest taki zły ;) 


W końcu docieramy na szczyt Śnieżnika 1426 m n.p.m, było warto. Piękne widoki, czyste powietrze, obfitość zieleni i uśmiechnięci ludzie  na szlaku czego trzeba więcej do szczęścia. Chyba tylko więcej dni wolnych...



Wszystko się kończy więc i nasza podróż się kończy. Wracając w stronę Siennej skąd nasza podróż się zaczęła mogę śmiało stwierdzić iż Ziemia Kłodzka jest dla każdego turysty i obieżyświata. Bogata w historię, zabytki, góry, kopalnie miedzy innymi Kopalnie Uranu w Kletnie, Jaskinię Niedźwiedzią i wiele wiele innych. Schodząc  w stronę Siennej szlakiem czarnym warto patrzeć pod nogi dlaczego? Ponieważ pod nimi znajduje się mnóstwo Fluorytu.  A obszary te są przebogate we Fluoryt, Gnejsy i inne formacje skalne. 
Warto też wpaść do Międzygórza choćby na chwilę by poczuć się jak w Austriackiej wiosce u podnóża gór. Klimat tego miejsca jest niewiarygodnie autentyczny.



Fluoryt

Pozdrawiamy :) i zachęcamy do podróżowania w tamte strony 











sobota, 15 września 2018

Podróże małe i duże- W stronę Długopola Zdrój...



Witajcie! :)  Zgodnie z obietnicą publikuję specjalnie  dla Was kolejny post z krótkiej podróży między pracowitym tygodniem a weekendem, który jak wiadomo mija baaaaardzo szybko. Z tego właśnie powodu ruszyliśmy ku nieznanemu. Lecz zanim dotarliśmy do nieznanego naszą uwagę skupiły Europejskie Dni Dziedzictwa które akurat odbywały się w Otmuchowie a wraz z nimi zgłębianie tajemnic ukrytych we freskach, malowidłach i przebogatej heraldyce poukrywanej tu i ówdzie. Oprócz faktów które znamy doszły nowe, a razem z nimi tajemnice  "Kapsuły Czasu"( miejsce, pojemnik w którym umieszcza się informacje dla przyszłych pokoleń, naukowców, archeologów itd). Po spacerze po Otmuchowie czas ruszyć dalej... 


Nasz wzrok zwrócony jest w stronę malowniczej, sennej miejscowości Długopole Zdrój lecz zanim co to zahaczamy o Bystrzycę Kłodzką która wita Nas zabudową typową dla miasta twierdzy a także murami obronnymi, wśród nich kolumna Trójcy Świętej która może rozkochać w sobie niejednego sympatyka historii czy stylu barokowego ( dzieło Antona Jörga pochodzącego z Kamieńca Ząbkowickiego). Oprócz ciasnej zabudowy czuć tam klimat średniowiecznej osady który daje się we znaki po przespacerowaniu miasteczka wzdłuż i w szerz. Dodatkowo ta cisza... która jest przyjemna, a w niektórych przypadkach może być nawet  myląca bo nie wiadomo co czai się za rogiem. Nie zmienia postaci rzeczy fakt iż miasto urzeka i kusi by poszperać nad ciekawostkami drzemiącymi w jego zakamarkach. Tymczasem.....wsiadamy w samochód by naszym oczom mogły się ukazać takie oto widoki. W parę chwil później  docieramy krętymi serpentynami do Długopola i naszego "Kota Pocztowego" w miejsce noclegu :) 


Wszystko jest uzależnione od naszego punktu widzenia, jak widzimy i jak kreujemy naszą rzeczywistość. Trzeba pamiętać że góra nie musi być wielka by cieszyć się z jej zdobycia, słońce nie musi zawsze świecić bardzo mocno by było pięknie, a łóżko podróżnika nie zawsze musi być wygodne, woda ciepła itd. Góry choć blisko to bardzo urokliwe i ciekawe pod względem geologicznym a także historycznym ale o tym już w następnej części :)  
Pozdrawiamy 


sobota, 1 września 2018

Podróże małe i duże- Šerák- Keprnik



  Witajcie! po dłuższej nieobecności. W dzisiejszym wpisie krótka opowieść o tym jak można czerpać przyjemność z obcowania z górami 
Góry które odwiedziliśmy tym razem to góry znajdujące się w paśmie tzw. Hrubego Jesenika  (Wysokiego Jesenika) szczyt przez Nas zdobyty mierzy 1351 m n.p.m, w niektórych źródłach podają też 1350 m n.p.m. ten szczyt to šerák. Wejść na szlak można z miejscowości Ramzova niebieskim szlakiem lub dla lubiących korzystać z atrakcji przejechać odcinek ten można wyciągiem krzesełkowym który daje możliwość zobaczenia gór z zupełnie innej perspektywy. Po drodze spostrzec można jak zmienia się roślinność, klimat i pogoda. Niesamowitą przyjemnością jest zatrzymanie się i poczucie atmosfery i ducha gór (o którym już tyle razy wspominałem). Jest to poczucie jedności człowieka i natury, tak to widzę a wtajemniczeni z pewnością wiedzą o czym mówię. 
To coś dla Tych jak to zwykłem mówić "kozic górskich" czyli ludzi dla których chodzenie po górach to czysta przyjemność :) 


Podążając szlakiem ku uciesze naszego wzroku natrafić można na taki właśnie pomnik. Nie mógł on umknąć soczewce aparatu oraz oczom które łakome były widoków oraz leśnej zieleni. Idąc szlakiem patrzymy pod nogi ponieważ pod nimi wystają nieraz spore kawały skał. Skały te to zazwyczaj skały metamorficznej (gnejsów i amfilbolitów), kto będzie patrzył uważnie ten dostrzeże te połyskujące skały o "zbitej" strukturze. 
Skały są jasną sprawą w górach lecz nie można zapomnieć że idziemy niebieskim szlakiem by dotrzeć do Keprnika a przed oczami śmigają widoki i myśli żeby jeszcze tu wrócić. 





Kiedy docieramy do tabliczki która informuje Nas że właśnie dotarliśmy do kolejnego punktu naszej małej wyprawy w naszych głowach pojawiła się myśl...napawamy się widokiem, odpoczywamy i czas maszerować w stronę Ramzovej gdzie zostawiliśmy nasze auto. Keprnik został wreszcie zdobyty. 1423 m n.p.m + widoki i załoga z jaką przyszło podróżować inspiruje do dalszego podróżowania górskimi szlakami oraz grzbietami gór.


Dodać można a nawet trzeba że każda podróż ma swoje wyjątkowe i niespotykane osobliwości. Tym razem idący i spostrzegawczy dostrzec mogli napis na kamieniu świadczący o wspaniałym poczuciu humoru naszych południowych sąsiadów a także pomysłowości na promocję swojej strony ( #projektujlasku )


Oprócz takich osobliwości napotkać można ślady historii których na szlaku jest dosyć dużo gdzie występuje wypłaszczenie terenu pozwalające postawić takie oto dzieło...


Jak jednogłośnie stwierdziliśmy jest to jeden z wielu słupów granicznych oznaczających granicznych oznaczających granicę Księstwa Biskupów Wrocławskich (Bischöfe von Breslau ). Jak widać podróże to nie tylko widoki, smaki, fotografie i urocze zakamarki a także historia ukryta w szczegółach :) 

Pozdrawiamy  www.globtroters.blogsopot.com








niedziela, 8 lipca 2018

Podróże małe i duże- Kasprowy Wierch i okolice cz. 3



Witajcie! dziś w ostatniej już części opowiem o naszym wyjściu na Kasprowy Wierch , o tym co nas spotkało na Podhalu  i dlaczego nam się nie chciało wracać. Oczywiście wszystko okraszone zdjęciami rzecz jasna.A wszystko zaczęło się tak....
 Wczesnym rankiem  gdzieś koło godziny 7 rano już jesteśmy w drodze do busa który odjeżdża z Zakopanego w stronę Kuźnic.  Z tego miejsca wychodzi szlak żółty a później niebieski , który prowadzi na sam szczyt Kasprowego przez Dolinę Jaworzynki .




W drodze na szczyt można wiele zobaczyć, spotkać wielu ludzi a także doświadczyć bliskości przyrody i niespotykanej ciszy. Po drodze idąc szlakiem żółtym mijamy Halę Gąsienicową a wcześniej stare chatki które w porannym słońcu dodają idyllicznego charakteru całej okolicy. Coś dla oka i dla duszy...


Pamiętać trzeba że góry to nie tylko piękne widoki, chatki, strumyki itd. pogoda w nich  niczym kobieta potrafi być zmienna, dlatego warto się zaopatrzyć w płaszcz przeciw deszczowy i ubrania na zmianę w plecaku. Najlepiej zapakowane w foliową reklamówkę czy coś podobnego. Deszcz który leje nieustannie przez trzy godziny potrafi przemoczyć do cna. Jak to mówią..." lepiej nosić niż się prosić".
 Widoki na samej górze przy dobrej pogodzie potrafią przytłoczyć swoim pięknem oraz ogromem. Dla chcących odsapnąć po drodze na Kasprowy czeka "Murowaniec" Schronisko PTTK które daje możliwość zjedzenia ciepłego posiłku, schronienia by można było dalej ruszyć ku przygodzie. Na samej górze można spotkać tłum turystów oraz dla tych co są spostrzegawczy można zobaczyć coś więcej. Nam udało się dostrzec malutką, symboliczną flagę  Kuby wbitą gdzieś miedzy kamieniami. Jak widać nasze Polskie góry przyciągają ludzi z całego świata :) 




Jest oczywiście wiele miejsc które warto zobaczyć i "liznąć" trochę historii. Jednym z takich miejsc jest Ochotnica Dolna gdzie podczas II wojny światowej niemieccy ss-mani zdziesiątkowali  miejscową ludność, wcześniej zabierając cały dorobek życia, rabując wolny inwentarz a także wszystko co miało jakąś wartość. Po wiosce natomiast zostały zgliszcza. Oby podobne historie nie miały nigdy miejsca...


http://www.ochotnica.pl/pl/231/0/-krwawa-wigilia-.html



Nie każdy wie że w górach których jest tyle piękna, działy się takie rzeczy. Dlatego warto robić wszystko by nigdy do podobnych sytuacji nie dochodziło. 

Podróż na Podhale była podróżą historyczną, podróżą krajoznawczą i napełniającą duszę przeróżnymi emocjami. Przez zachwyt, śmiech radość aż po smutek który dotarł do nas po odczytaniu tablicy pamiątkowej i wcześniejszym wysłuchaniu historii owego miejsca.
Podsumowując cała podróż była podróżą niesamowitą ze względu na ludzi których spotkaliśmy i tu serdeczne podziękowania dla Pani Beaty z giencynokoncina.   wraz ze znajomymi których też mieliśmy okazję poznać i dla naszych sąsiadów Dawida i Moniki :)
Takich ludzi nie zawsze się spotyka. 

niedziela, 24 czerwca 2018

Podróże małe i duże - Poronin, okolice i souveniry cz. 2

Witam ponownie w kolejnej części opowieści o naszych podróżach. Dzisiaj przeczytać będzie można o .... no właśnie sami przeczytajcie o czym.
Wiadomo że w podróżowaniu liczy się to żeby znaleźć też czas aby troszkę od tego podróżowania odpocząć. Znaleźliśmy go i My. Podczas luźniejszego dnia  na Podhalu poszukać też warto urokliwych polan i miejsc w których turyści to rzadkość i można powiedzieć pewnego rodzaju dziwactwo. Miejsca takie mogą zaoferować nam coś więcej. Po pierwsze prawdziwość, po drugie możliwość obcowania z miejscowymi, po trzecie zaznanie spokoju, po czwarte poznanie fauny i flory która może być adekwatna do miejsca z którego akurat przyjechaliśmy. W zależności oczywiście kto czego szuka podczas podróży. My szukaliśmy ciszy i spokoju który znaleźliśmy bez najmniejszego trudu.  






Okolica tzw. "99 zakrętów" w okolicach Jeziora  Czorsztyn nad którym dumnie góruje zamek



Po takich widokach  dają człowiekowi natchnienie najwyższy czas na pamiątki ponieważ w planie na następny dzień było wejście, dlatego warto maksymalnie wykorzystać każdą chwilę na zobaczenie tak pięknych okolic. 
No i otwieramy puszkę pandory z souvenirami,a  co kupuje przeciętny Kowalski ?
Aby nie dać się nabrać trzeba patrzyć uważnie... Magnesiki, chusty, "ciupagi" itd. miejscowy sprzedawca z Krupówek powiedział że na miejsce polskich pchają się chińskie podróbki.A także Opolska porcelana??? Częstą pamiątką kupowaną jest kapelusz który jest bardzo szczególny w ubiorze Górali Podhalańskich. 
Historia mówi że kapelusz był widywany już dawniej na południu Europy. Jest on niczym honor dla ludzi Podhala a "kostki" i piórko mają ogromne znaczenie jak i cały strój. Różne przekazy różnie podają lecz prawdę znają jedynie miejscowi.


Kostki czyli muszelki kojarzą nam się z morzem, piórko u kapelusza świadczyło i świadczy czy jest się kawalerem czy też nie. Jest tu też ukryte drugie dno. Oznacza to że owe pióro trzeba było zdobyć i wyrwać orłowi który sam w sobie jest symbolem wolności. Jednym słowem trzeba było wykazać się męstwem. Symbol któremu należy się szacunek. Ilość muszelek wskazywała na to ile razy odwiedzone zostało południe a poza tym były niczym złoto i pokazywały bogactwo właściciela owego nakrycia głowy. 
Po mentalnie - historyczno- krajoznawczej  podróży po Podhalu znów wracamy by odpocząć. Jednak zanim cokolwiek przedtem...czas cosik przekąsić a po dniu pełnym emocji, podróży, widoków i spotkań z miejscowymi najlepiej smakuje danie miejscowej kuchni.... Chyba nie trzeba przedstawiać Kwaśnicy?


Świetna na regenerację sił, konkretna zupa w słusznej porcji dla prawdziwego mężczyzny. 
 Teraz można odpoczywać :) Pozdrawiamy 




  




poniedziałek, 18 czerwca 2018

Podróże małe i duże - Poronin i okolice cz.1

   
   Witajcie! dzisiejszy wpis jak i następne wpisy owocować będą w tematykę iście górską, góralską i wszelaką związaną z naszymi pięknymi Tatrami które mieliśmy zaszczyt odwiedzić po raz kolejny. Niezliczone ilości szczytów do zdobycia, urokliwe polany i doliny które wiosną, latem, jesienią i zimą przyciągają rzesze turystów a poza tym cieszą oko i duszę. Miejscowy folklor, muzyka i oczywiście kuchnia której nie sposób ominąć. To wszystko trzeba zobaczyć i poczuć całym sobą by poczuć ducha gór.
Nasza opowieść się zacyna tam gdzie "Giencyno Koncina". Tak własnie z tego miejsca Giencyno Koncina  nasze kroki zmierzały ku Gubałówce i dalej i dalej...
Pensjonat w którym nocowaliśmy aż 8 nocy( jak dla nas mało :P ) prowadziła i prowadzi przemiła  Pani Beata która dokładała starań by pobyt u podnóża gór był czymś wyjątkowym. O tym jednak na koniec. 
Zanim jednak o tym napiszę krótka relacja z naszych wędrówek po Podhalu. Nasz potok wędrówek zaczął się od Gubałówki która jest znana wszędzie w okolicy i dla każdego kto wędruje po górach, jest ona znana podobnie jak Kasprowy Wierch czy Giewont. Niektórzy mówią żartobliwie że Gubałówka jest przedłużeniem słynnych Krupówek na których można znaleźć wszystko. Sam szczyt ma wysokość 1126 m n.p.m. Na górę prowadzi parę szlaków lecz my wybraliśmy się mniej uczęszczanym szlakiem żółtym który skrzętnie schował się gdzieś za chatką jeszcze w Poroninie  by doprowadzić nas do szlaku czarnego który najwidoczniej chce piąć się ku górze i zaprowadzić do samiućkiego Zakopanego.  Z resztą sami zobaczcie.....








Pewien napotkany w dolinie Chochołowskiej góral powiedział....jak jest duszno i nad górami są kłęby chmur lepiej nie wychodzić bo bedzie padać.  Nie mylił się.....

Pozdrawiamy czytelników i wszystkich napotkanych na podróżniczym szlaku 




sobota, 2 czerwca 2018

Podróże małe i duże......mają swoje Logo



Witam Was bardzo serdecznie:) dzisiaj krótko i na temat. Otóż chciałbym Wam uroczyście ogłosić iż blog którego prowadzę już prawie 9 lat zyskuje swój znak rozpoznawczy. Wczoraj logo istniało jedynie w naszych umysłach dzisiaj jest autentycznym znakiem po którym będzie można Nas rozpoznać. 
Kochamy podróże, kochamy fotografię, smaki i zapachy spotkane podczas podróży a i wszystko co z tą podróżą się wiąże(także napotkanych ludzi, dzięki którym napotkany w podróży świat jest przyjazny). Czasem może to być brak klimatyzacji w aucie czy "złapana guma", podróż autostopem czy deszcz w połowie szlaku na upatrzony szczyt. To wszystko daje wspomnienia które potrafią napędzić do tego że podróż staje się ciągłym rytmem naszego życia i  sposobem na nie. Jednocześnie ze związanymi z tym emocjami powoduje że chcemy więcej :) 

Pozdrawiamy

piątek, 1 czerwca 2018

Podróże małe i duże - Opole, Niemodlin, Łambinowice, Lipno


Witam bardzo serdecznie swoich stałych czytelników i wszystkich tych którzy przybyli tu by coś poczytać i o czymś być może się dowiedzieć.
W dzisiejszym artykule przeczytać będzie można jak sama nazwa wskazuje o takich miejscach jak Opole, Niemodlin,  Łambinowice czy Lipno. Dla nas wszystkich mieszkających w województwie Opolskim te wszystkie wyżej wymienione miejscowości mogą wydawać się bliskie i bardziej lub mniej znane. Sęk w tym że po tym co przeczytacie na pewno staną się one Wam bardziej bliskie, więc w drogę...

Wyruszamy spod urzędu miasta w Nysie wraz z PTTK Tryton celem naszej wycieczki są Łambinowice. Aby tam dojechać mijamy trzy wioski których powstanie datuje się na XIII wiek. Rusocin, Piątkowice, Jasienica Dolna, Budzieszowice (ta ostatnia trochę później). W jednej z nich, a konkretnie w Rusocinie znajduje się pomnik św. Jana Nepomucena, co daje nam do myślenia że ta wioska ta jak wiele innych podlegała pod panowanie Królestwa Czeskiego. Trzeba też dodać że niemalże w każdej wiosce znajdują się przydrożne kapliczki...dlaczego? Otóż z tego względu że aby zapracowany w polu rolnik nie musiał gnać na złamanie karku do kościoła i mógł się pomodlić w przydrożnej kapliczce a rolnictwo nie było przecież zmechanizowane jak dzisiaj. 
W końcu docieramy do celu. Naszym oczom ukazuje się stary cmentarz jeniecki. Na najstarszej jego części jest pochowanych 52 jeńców francuskich z lat 1870-71. Obok znajdują się mogiły żołnierzy niemieckich, a za nimi groby osób cywilnych.
Pozostałą część cmentarza zajmują groby z czasów I 
Wojny Światowej, gdzie pochowoano 3571 Rosjan, 2602 Rumunów, 344 Włochów, 286 Serbów, 83 Brytyjczyków, 80 Francuzów, 2 Belgów i 1 Greka.
W czasie II Wojny Światowej chowano tutaj żołnierzy państw zachodnich, szacuje się, że spoczywa tu około 500-1000 żołnierzy.

Jeńców radzieckich chowano w masowych, bezimiennych mogiłach, gdzie spoczywa około 40 tys. jeńców radzieckich (w tym również Polaków wcielonych do Armii Czerwonej).






Dla porównania dodam że to tak jakby zgromadzić wszystkich mieszkańców Nysy w jednym miejscu....
Bolesny rozdział Polskiej historii który miał swoje miejsce także i tu w Lamsdorf w Stalagu 344. Podczas obu wojen został wykorzystany do tego aby więzieni tu byli jeńcy rosyjscy, angielscy, niemieccy itd. Ci pierwsi mieli najgorzej ponieważ odcięto ich od jakiejkolwiek pomocy humanitarnej. Sam obóz powstał już w XIX wieku a jego pozostałości możemy oglądać ku przestrodze..... 


Musimy zapamiętać że tą lekcje historii musimy dokładnie odrobić by to co działo się tu i w Nazistowskim Obozie Koncentracyjnym w Oświęcimiu nigdy się nie powtórzyło. 

Opuszczamy Łambinowice i jedziemy dalej do położonego niedaleko małego miasteczka które słynie z karpia i zamku należącego do rodu Praschmów. Moi drodzy Państwo rzecz jasna że mowa tu o zamku w Niemodlinie. Samo miasteczko znane jest ze swojego dość nietypowego rynku (wrzecionowatego). Pierwsza wzmianka o Niemodlinie pojawiła się w 1224 r,lecz jako osada targowa istniał już w X wieku. Teraz odrobina zdjęć.................






Dalej nasz wzrok zwraca się ku miastu Opole. Czy to miasto trzeba przedstawiać? Festiwal Polskiej Piosenki, Rynek z pięknymi kamieniczkami, most groszowy(zielony mostek, słoniowy, Fenigowy, mostek zakochanych) naleśnikarnia nieopodal  której również nie trzeba przedstawiać, jak i wiele wiele innych. Kościoły a także  perełki architektoniczne które przyciągają wzrok. Z drugiej strony natomiast sama historia miasta...jest bardzo długa dlatego zostawię zaciekawionym do odkopania sobie informacji  :)









Z betonowego lasu czas wyrwać się do prawdziwego lasu pełnego zieleni. Dlatego kierujemy się niedaleko za Opole w stronę miejscowości w której znajduje się zabytkowy  odkryty basen olimpijski  oraz ogród dendrologiczny który dosłownie przysypuje kwiatami i omamia zapachami zapraszając nas i Was niemalże tajemniczym wejściem





Wraz z grupą pttk Tryton i www.swiat-gor.pl poznawaliśmy Opolszczyznę od kuchni My www.globtroters.blogspot.com .  Wycieczkę oprowadzali z pasją i pełnym zaangażowaniem oraz artylerią ciekawostek Ewelinka, Grześ, Tomek :) 



Co warto przeczytać...

Zlatokopecký skanzen obok miasta Zlaté Hory

 Skansen „Zlatorudné mlýny“ (Czechy, blisko granicy z Polską) położony jet między miejscowościami Zlaté Hory i Ondřejovice. Przy nim znajduj...